Historia,  Kultura,  lifestyle

Poezja i ciastka | Dzień Runeberga

Od przeszło 160 lat 5 lutego świętuje się dzień Runeberga (Runebergin päivä). Jeśli nie wiecie, kim był Johan Ludvig Runeberg, żeby warto było obchodzić jego dzień – to taki fiński Mickiewicz, i to na wielu poziomach. Po pierwsze, był poetą romantycznym i sprawę tożsamości narodowej uważał za nadrzędną – czyli, można by powiedzieć, poziom 0. Po drugie, zniżając się do poziomu pokrętnych historycznie metapołączeń, podobnie jak pochodzący z terenów dzisiejszej Białorusi Mickiewicz pisał po polsku: Litwo, ojczyzno moja, tak Runeberg walczył o sprawę fińską nieodmiennie po szwedzku, po fińsku znając ledwie kilka słów. To może dobry czas, żeby pożegnać się wreszcie z niedziałającą ideą narodu jako rozróżnienia różnych przedstawicieli ludzkości. Zanim się jednak wszyscy do tego pomysłu przekonają, powspominajmy jednak Runeberga i zjedzmy ciastka. A to dlatego, że Runeberg był kobietą.

Oczyma wyobraźni widzę już wasze ledwie uśmiechy, przejedzone tym zupełnie nieśmiesznym żartem, ale może to i dobrze, nie ma się z czego śmiać. Ta historia jest zupełnie prawdziwa. Johan Ludvig Runeberg, najsłynniejszy fiński poeta epoki romantyzmu jest znany i chwalony przede wszystkim za takie epickie poematy/eposy, jak Opowieści chorążego Stoola czy Polowanie na łosie. Tyle że źródła podają, że stary i schorowany już poeta przynajmniej pewną część swoich największych dzieł napisał… śpiąc – podczas gdy jego żona, Fredrika, przelewająca na papier słowa dyktowane przez męża, kontynuowała pracę nad tekstem samodzielnie. Co więcej, jest to ta sama Fredrika Runeberg, o której mówi się, że stoi za przepisem na runebergintortut: wyjątkowe migdałowo-rumowe ciastka z lukrem i dżemem malinowym, które po dziś dzień wcinamy 5 lutego… czyli w urodziny Johana Ludviga, który podobno zajadał się nimi codziennie. Niesprawiedliwe, co nie?

Fotografia Johana Ludviga Runeberga wraz z żoną.
Od lewej: Johan Ludvig i Fredrika Runebergowie.

Tak czy inaczej, dopiero jutro jest oficjalny dzień ciastek, więc dlaczego publikujemy ten tekst dzień wcześniej? Przede wszystkim dlatego, żebyście zdążyli sobie te ciastka upiec. Ale jak? – zapytacie. Otóż już kilka lat temu na blogu Fińskie smaki pojawił się przepis na prawdziwe runebergin tortut, nie będziemy się więc powtarzać, tylko was tam odsyłamy.

A jeśli nie chcecie, nie lubicie, nie macie czasu piec? Mamy dla was wersję (prawie) bezwysiłkową! Zdecydowanie droższą i bardziej nieprzewidywalną co do ostatecznej formy, ale też sprawiającą większą frajdę do opisania jej na blogu – czyli kupienie ciastek prosto z Finlandii. Pomijając już kwestie logistyczne, nawet gdyby wam się udało wsiąść w prom czy samolot i znaleźć w fińskim markecie już teraz, to wybór czekałby was porównywalny do tego, z jakim mierzyliśmy się przed lodówką z nabiałem. Na szczęście Ilta-Sanomat, fiński odpowiednik Faktu, jak zwykle nie zawodzi i rozwiązał ten problem za nas. Gazeta przeprowadziła badanie, które sklepowe runebergintorttu jest najlepsze.

Kupne runebergintortut, które testowało Ilta-Sanomat.

I tak, dziewięć różnych produktów oceniano pod kątem smaku i ceny. Ku zaskoczeniu dziennikarzy, nie sposób było zdobyć dziesiątego! To (przynajmniej dla nich) prawdziwa sensacja. Autorzy tekstu pokusili się nawet o śledztwo w sprawie. Okazało się, że dziesiąte, poszukiwane przez nich ciastka, wbrew ogólnodostępnym informacjom, w tym roku w ogóle nie są produkowane – wobec czego nazwali je huijaritortut, czyli ciastka, które chcą nas wych oszukać.

Niemniej jednak udało się przeprowadzić wielkie smakowanie i wyłoniono zwycięzców. Na podium znaleźli się: Kanniston leipomo runebergintorttu (3,7 pkt/5), Leipomo Väyrynen runebergintorttu (3,4 pkt) oraz Rosten runebergintorttu (3,3 pkt).  Ten ostatni okazał się też najtańszym ze zwycięskiej trójki, bo kosztuje tylko 3,15 euro. Z kolei ciastko w wersji najsłynniejszego fińskiego producenta słodyczy, Fazera, znalazło się za to dopiero na czwartym miejscu.

Trochę trudno nam powiedzieć, co o tym w ogóle myśleć. Najpierw jakieś oszukańcze, zaginione ciasteczka, a teraz jeszcze i to. Cała nasza wiedza o Finlandii legła w gruzach, gdy nie można już zakładać w ciemno, że Fazer będzie najlepszą opcją. A może jedyne, czemu nie należy ufać, to prasa brukowa. Chociaż wtedy to już zupełnie nie będę wiedzieć, o czym w takim razie napisałam ten tekst.


Źródła: YLE, Ilta-Sanomat, Wikipedia