Jak świętować tłusty czwartek w Finlandii?
Jak powszechnie wiadomo, tłusty czwartek to ważne święto, które niezależnie od niesprzyjających okoliczności należy świętować. Jedną z takich niesprzyjających okoliczności może być pobyt w Finlandii. Oto mini reportaż z moich poszukiwań idealnego pączka.
To nie tak, że Finowie nie wiedzą, co to pączki. Wiedzą, lubią i mają dobre kilkanaście różnych ich odmian, ale nie znaczy to od razu, że wielbiciel(ka) tradycyjnych pączków z konfiturą różaną czy powidłami śliwkowymi, bez problemu znajdzie coś dla siebie. Zresztą, ten urodzaj różnych gatunków wynika nie tyle z inwencji cukierników, co raczej z lubiącego złożenia języka fińskiego. Ostatecznie okazuje się, że całe wielkie centrum handlowe w Helsinkach nie mogłoby się równać z jedną polską pączkarnią, gdyby kryterium był wybór pączków.
W najbardziej podstawowym znaczeniu, fińskie munkit bardziej przypominają amerykańskie donuty. Tylko że nie tak ładne, bo zamiast oblane polewą są po prostu obtoczone w cukrze — bardzo dużej ilości cukru, który podczas jedzenia obkleja wargi, ręce, obkrusza się na ubranie i nawet nie jest taki smaczny. No ale czego innego można oczekiwać, to po prostu cukier. Do tego te tradycyjne munkit często są dość twarde i raczej suche — chociaż może uważam tak dlatego, że nigdy nie trafiłam na naprawdę dobre. Sławą najlepszych munkit na świecie cieszą się te z kawiarni na wieży Pyynikki w Tampere. Ale na temat tych samych wypieków można często usłyszeć też, że to po prostu „pączki jak pączki”.
Donuty w amerykańskim stylu, które niezależnie od smaku będą na pewno świetnie prezentować się na zdjęciach, również można w Finlandii znaleźć w całkiem sporej ilości. Nazywa się je zarówno tradycyjnie munkit jak i nowocześnie, z angielska, donitsit. Czasami zdarzają się też w kształcie innym niż klasyczna oponka: bywają pączki bez dziurki oraz pączki-serca. Ale uwaga, brak dziurki nie oznacza od razu, że w środku znajdziecie nadzienie. Miejcie się na baczności!
Wszystkie słodkości typu suklaamunkki (pączek czekoladowy), kinuskimunkki (pączek karmelowy) czy lakritsimunkki (pączek lukrecjowy (przed lukrecją nie ma ucieczki!)) z dużym prawdopodobieństwem nazwy zawdzięczają polewie, a nie nadzieniu. Jeżeli zależy wam na prawdziwym pączku z nadzieniem, najbezpieczniejszą opcją będzie szukanie hillomunkki (pączek z dżemem, często malinowym). Ich wada jest taka, że na ogół są obtoczone w cukrze, podobnie jak te klasyczne munkit. Ale przynajmniej widać na pierwszy rzut oka, że dżem będzie w środku, a nie na zewnątrz!
Inną opcją, chyba najlepszą dla polskiego poszukiwacza_czki pączków, będą berliininmunkit. Tak, pączki berlińskie, czyli Berliner Pfannkuchen, jak nazywa się je w krajach niemieckojęzycznych, z których przywędrowały. Podaje je się oprószone cukrem pudrem, cukrem lub polane lukrem — ale nie w Finlandii. W fińskim sklepie berliininmunkit poznacie po pięknej, różowej polewie, zwanej pomada.
Tego typu słodycze robi między innymi Fazer, niezawodny gigant fińskiego cukiernictwa (poza runebergintortut, przynajmniej według Ilta-Sanomat). Kupić można je w niektórych marketach. Berliininmunkit Fazera wyglądają apetycznie, są mięciutkie, a w środku znajduje się całkiem spora porcja lekko kwaśnego dżemu malinowego. Nie powiem, że to najlepsze pączki, jakie jadłam w życiu, ale pozwalają na godne świętowanie tłustego czwartku. Nie pogniewałabym się jednak, gdyby były trochę tańsze — około 1,60 euro to dość sporo jak na pączka z punktu widzenia studentki, która nie dostaje co miesiąc fińskiej pensji. Szczególnie gdy w zasięgu wzroku są inne munkit za 1/3 tej ceny. Ale z drugiej strony, w cukierniach przeciętna cena za pączka, który wydaje się przyzwoity, to blisko 4 euro, a dla tanich marketowych wypieków ocena „średnie” byłaby dużym komplementem.
W różnych miejscach w Finlandii można znaleźć także regionalne odmiany pączków. Chociażby w miejscowości Kotka tradycyjnym przysmakiem są pączki z jabłkiem, dla zmylenia niezorientowanych nazywane possumunkit, co zgodnie z przyjętym przeze mnie wzorem można by przetłumaczyć jako pączki wieprzowe. Nie, nie mam zamiaru opisywać tu ich wszystkich, ale przed wymienieniem tych jednych po prostu nie mogłam się powstrzymać!
Miłego spalania wszystkich zjedzonych pączków!
Źródła: Wikipedia, kolumbus.fi, visit Tampere